top of page

Polish state of mind. Jak kochamy Polskę żyjąc poza Polską.



Kiedy myślę sobie, że amerykańska historia zaczęła się jakieś 250 lat temu to wydaje mi się, że to jest praktycznie nic, że to bardzo młody kraj. Kiedy myślę, że Polska - mimo ponad 1000 letniej historii - świętuje właśnie stulecie odzyskania niepodległości, mam wrażenie, jakby to wszystko działo się dosłownie wczoraj. Jeszcze nie tak dawno nasi pradziadkowie nie mieli takiego życia i wolności, jaką my teraz mamy. Historia ostatnich dekad też wcale nie była usłana różami, ale jedno zawsze jest pewne - nas Polaków nie da się pokonać, bo co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy.


Jestem dumny z bycia Polakiem i nie kryję tego przed nikim w Stanach. Część Amerykanów z Północnej Karoliny nie wie nawet dokładnie gdzie Polska leży, niektórzy (o zgrozo) myślą, że koło Pakistanu, niektórzy mylą Poland z Holland itd. W*urwia mnie to, ale po części ich rozumiem i ze spokojem tłumaczę, wyprowadzam z błędu. Wybaczcie im to, wybaczcie im ten hermetyczny stan umysłu, w Północnej Karolinie mieszkają ludzie, którzy nawet nie widzieli w swoim życiu innego stanu w swoim kraju. Tutaj mindset jest zupełnie inny. Przede wszystkim my nie potrzebujemy ich do szczęścia, po drugie USA to tak ogromny kraj, że oni mają wystarczająco problemów u siebie. Powierzchnia Stanów Zjednoczonych to prawie trzykrotność powierzchni Europy. Wyobraźcie sobie trzy Europy, gdzie nieważne dokąd jedziesz, wszyscy rozmawiają w tym samym języku. I wyobraźcie sobie problemy trzech Europ jako problemy jednego kraju. Oni w większości nie robią tego specjalnie, oni po prostu nie wiedzą ...


Ale nie o tym dzisiaj. Jeżeli ktoś zapytałby mnie czy chciałbym mieszkać w Polsce, to serce mówi, że tak, oczywiście, ale rozsądek podpowiada, że powinniśmy w USA jeszcze zostać. Uświadamiam sobie jak bardzo brakuje mi Polski, kiedy grają nasze narodowe reprezentacje i cały stadion czy hala sportowa pełnym gardłem odśpiewują hymn. To jedyny moment, kiedy się mega wzruszam. Uświadamiam sobie to samo, kiedy kumple dzwonią do mnie z imprezy, wszyscy najbliżsi siedzą razem, a ja jestem po drugiej stronie świata. Tak samo, kiedy patrzymy jak dzieci naszych przyjaciół rosną, a my oglądamy je tylko na zdjęciach i filmach. Myślę o Polsce, kiedy jest nam ciężko na miejscu, kiedy sprawy idą nie tak, kiedy kładę się do łóżka i myślę, że p*erdolę to, mam już dość tej Ameryki, tego angielskiego, tych ich niezrozumiałych zasad i chcę być w domu. Można mówić, że wyjechało się po lepsze życie, że to mądra decyzja, ale uwierzcie, jestem przekonany, że każdy kto mieszka daleko od rodzinnego domu miewa czasami podobne myśli. Bywa, że człowiek czuje się rozdarty i zawsze to samo przychodzi do głowy - można żyć dobrze gdziekolwiek na świecie, ale to nigdy nie będzie ojczyzna...


Polska jest zawsze w moim sercu i z radością opowiadam Amerykanom o naszym kraju. W USA cieszy mnie choćby najmniejsza wzmianka w języku polskim. Cieszy mnie wypad do polskiego sklepu czy produkty "Made in Poland" na półkach. Kiedy spotykamy kogoś kto mówi po polsku to mamy ochotę napawać się zwykłą rozmową jak najdłużej. Cieszę się, kiedy bankomat pozwala wybrać mi obsługę w języku polskim. Jestem dumny kiedy słucham czy czytam historie o Polakach, którzy mieli ogromny wpływ na ten kraj, jak chociażby generał Pułaski. Kiedy w końcu jadę zatłoczoną autostradą w nocy i widzę jak samochody jadące w przeciwnym kierunku tworzą białą falę, a te stojące przede mną świecą na czerwono i na myśl przychodzi mi ogromna polska flaga, a nie k*rwa lody śmietankowo-truskawowe...


Odkąd mieszkamy w USA, prowadzimy bloga i udzielamy się na social media, poznaliśmy wiele osób w różnym wieku, którzy mieszkają nie tylko w Stanach, ale na całym świecie, i wciąż czują silną więź z krajem, mimo iż nie mogą do niego wrócić. My śmiejemy się, że Ameryka Polską stoi, bo mimo, że nie mówi się tego oficjalnie, to mieszka nas tutaj naprawdę sporo. Wielu Polaków nie było nawet w dokumentach czy statystykach. Dzisiaj są inne czasy, w większości przypadków do USA przyjeżdża się pracować, robota jest z góry "nagrana", mamy social media i jesteśmy w stałym kontakcie z rodziną i bliskimi. Ale kiedy słucham opowiadań starszych osób, które wyjeżdżały z kraju w czasach, gdzie nie było takich luksusów i technologii, to myślę, że nasze problemy to nic takiego i naprawdę momentami czuję mega szacunek do tego, że poradzili sobie w tym szalonym świecie. Kiedy w latach 90tych ludzie wyjeżdżali za granicę po lepsze życie (o czym pisałem co nieco tutaj) to na długie lata tracili kontakt ze swoim najbliższym otoczeniem, byli skazani w pewien sposób na samotność, najgorszą z możliwych. Wielu Polaków przekraczało granice USA nielegalnie, nie mogli wracać, musieli przełknąć gorzką pigułkę i poradzić sobie samemu, tułając się po obcym świecie. Nie było wsparcia, było ciężkie, prawdziwe życie i walka o przetrwanie. Wielu sobie poradziło, ale ilu nie dało rady i słuch po nich przepadł? Nawet nie wiemy... Poznałem ludzi, którzy pytani czy po 25 latach czują się już Amerykanami odpowiadali "W ogóle, uwierz mi, że ja wciąż poważnie myślę, czy nie wrócić do Polski. Tylko teraz nie mogę, tutaj mam swoją codzienność, rodzinę, dzieci, które też już mają swoje życie tu na miejscu. Ale ja naprawdę, w głębi serca, chciałbym wrócić". Można zrobić wszystko i nawet wygrać życie, ale nigdy nie będzie się czuło takiej więzi z innym krajem, jak z własną ojczyzną. A najboleśniej przekonasz się o tym, kiedy wiedziesz ciężkie życie daleko od domu, jak niektórzy o których wyżej wspomniałem...


Nie wiem jak inni, ale my pod kilkoma względami doceniliśmy Polskę dopiero będąc poza jej granicami na czas dłuższy niż urlop. Są też rzeczy, które dzięki temu doświadczeniu chętnie zmienilibyśmy w Polsce. Czasami trzeba złapać inną perspektywę, żeby spojrzeć na te same sprawy w zupełnie inny sposób. I to, że wyjechaliśmy z kraju nie dyskredytuje nas z prawa do czucia się prawdziwymi Polakami, bo to nie jest kwestią tego gdzie przebywasz. Ja myślę, że właśnie dzięki temu, że dzisiaj jesteśmy obecni niemalże wszędzie na całym świecie, istnieje nadzieja, że w tym kraju wiele zmieni się na lepsze, a młodzi ludzie nie będą musieli szukać szczęścia czy godności na obcych ziemiach. Podróże kształcą, tak jak wspomniałem wcześniej, zderzenie z inną kulturą pozwala spojrzeć inaczej na pewne sprawy. Dziś jesteśmy wolni i możemy czerpać wiedzę z całego świata. Zapytajcie rodziców albo sami pomyślcie o tym, ile zmieniło się chociażby od czasów komuny, żeby zrozumieć, że wolność i kontakt z inną kulturą służą nam naprawdę dobrze. Dzisiaj duże polskie miasta tętnią życiem i wcale nie odbiegają atrakcyjnością od miast "zachodniej" Europy. Jesteśmy nowoczesnym i przede wszystkim - od stu lat - wolnym krajem i potrafimy zadziwiać świat. I pewnie jeszcze niejeden raz zadziwimy, bo Polska nie zginie, kiedy my żyjemy.





192 wyświetlenia0 komentarzy

Comments


bottom of page