top of page

Dlaczego kupiliśmy samochód elektryczny?



Fani amerykańskiej motoryzacji zapewne drapią się po głowie i zastanawiają co takiego musiało się stać żeby w kraju wielkich pick-up trucks, amerykańskich mięśni z kolekcji Mustangów, Camaro czy Challenger i wielu innych klasyków decydować się na zakup samochodu elektrycznego. Cóż, decyzja zapadła raptem w parę dni i wszytko potoczyło się szybciutko niczym upływające po 30tce lata. Przedstawimy Wam kilka powodów dla których wybraliśmy auto EV.


Cały proces zastanawiania sie nad zmianą samochodu zaczęliśmy od tego, że na nasz ukochany Dodge Durango przyszedł już czas - powoli zbliżały się spore koszty serwisowania, w tym wymiana opon czy tarcz hamulcowych, naprawa części podwozia i inne drobnostki, które u mechanika połykają po tysiaczku z każdą wizytą. Samochód trzymał jeszcze relatywnie dobrą cenę na rynku, nie miał zbyt wiele przejazdu na zegarze i było nim zainteresowanie więc postanowiliśmy skorzystać z momentu. Na początku nie myśleliśmy jeszcze o aucie EV.



Idea elektryka przyszła w momencie kiedy Tesla ogłosiła spore zniżki na swoje modele. Miało to związek z przepychankami do jakich doszło (w zasadzie non stop dochodzi) pomiędzy firmą a rządem USA w kwestii dofinansowań na zakup aut elektrycznych. Żeby więcej modeli łapało się w wymaganiach do uzyskania takiej ulgi Tesla musiała obniżyć ceny swoich samochodów tak żeby dwa najpopularniejsze modele łapały się w ustalonym przedziale cenowym. Zniżki można liczyć nawet do 16% od oryginalnej ceny auta. To był pierwszy powód przez któy spojrzeliśmy w stronę EV.


Drugim powodem jest oczywiście wspomniana ulga od rządu, tzw. Tax Credit. Za zakup elektrycznego auta rząd oferuje dofinansowanie do 7500$ co można de facto wziąć za upust na cenie auta. W przypadku naszego modelu zniżka kręci się koło niecałych 20% co uznaliśmy za naprawdę kuszącą ofertę.



UWAGA! Od marca 2023 wchodzą nowe zasady przyznawania ulg na samochody elektryczne w USA. Nowe obostrzenia dzielą się na dwie kategorie, każda z nich warta 3750$. Aby otrzymać pełen odpis trzeba kupić samochód, który:
a) posiada baterię tworzoną w minimum 40% z minerałów przetwarzanych i procesowanych w Ameryce Północnej (USA, Kanda, Meksyk) lub w krajach z którymi USA mają umowę o wolnym handlu; w roku 2024 procent ten wzrośnie do 60% i do 2029 roku ma osiągnąć pułap 100%
b) będzie posiadał komponenty baterii które w minimum 50% składane są w Ameryce Północnej bądź w kraju z którym USA mają umowę o wolnym handlu; ze wzrostem wymagań sytuacja jest identyczna jak w przypadku pierwszego obostrzenia - 100% do 2029 roku.

Z każdym rokiem może być trochę trudniej o pełen Tax Credit, dlatego to też był jeden z powodów naszej szybkiej decyzji.




Kolejnym punktem, który kusi w kwestii elektryków jest koszt ładowania auta. W porównaniu z naszym Dodge Durango tankowanie Tesli do pełna kosztowałoby nas jakieś 4-5 razy mniej niż w przypadku tankowania benzyny. Wiemy, że Ameryka i benzyna to raczej nikt się nie martwi, ale to też nie jest tak do końca - dla zobrazowania sytuacji w 2017 roku benzyna kosztowała nawet 1.70$ za galon, obecnie jest to 3.50$/galon, a w najgorszym momencie była za 4.50$. To są realia z Północnej Karoliny, a np o Kalifornii wolę nawet nie wspominać. Niestety koszty życia w USA rosną i coraz częściej trzeba zaglądać w budżet, w droższych stanach kupno elektryka ma jeszcze więcej sensu.



Ok, ale dlaczego akurat Tesla?

Dobre pytanie. Przyglądaliśmy się kilku innym modelom, m.in. Kia EV6 czy też Ford Mustang Mach-E. Zewnętrzne atrybuty samochodu to kwestia indywidualna - jedni lubią okrągłe i delikatne akcenty, inni surowe, kanciaste blachy. Mniejsza o to, mniejsza nawet o zastosowaną technologię, którą Tesla w zasadzie deklasuje rywali. Jest jeden powód który naszym zdaniem przemawia najgłośniej:


Sieć szybkich ładowarek

Nie sądzimy, że używanie aut innych niż Tesla, które korzystają z dostępnych w USA sieci ładujących, jest jakoś szczególnie uciążliwe ale w porównaniu z komfortem jaki dają tzw. Tesla Superchargers to znowu rozmawiamy o przewadze.


Robiliśmy kilka prognoz wyjazdów na jakieś roadtrips po Stanach i jakby to wyglądało w kwestii ładowania i poświęconego czasu. Tesla planuje Wam wycieczkę z uwzględnieniem swoich stacji ładujących więc wszystko jest przygotowane, wiecie kiedy zjechać i dorzucić trochę baterii, ile czasu to potrwa, ile stanowisk jest wolnych itd. Zwykle postój trwa jakieś 20min. Oczywiście w przypadku innych sieci ładowarek też można zaplanować wycieczkę ale tutaj zaczynają się lekkie schody. Ładowarki są przeróżne, starsze i nowsze, na jednej będziecie ładować auto godzinę czasu, na innej 4 godziny. Niektóre stacje - chociaż widnieją na mapach - są nieczynne, zepsute, wyłączone. Do każdej z kilku sieci potrzebujecie osobnej aplikacji i przejścia przez procedury w telefonie, kiedy w przypadku Tesli po prostu wrzucacie kabel do gniazdka i zaczynacie "tankowanie". Jak wspomnieliśmy - teoretycznie do codziennej jazdy nie potrzebujecie sieci superstacji bo większość czasu naładujecie auto w domu ale gdyby zachciało Wam się gdzieś jechać to zawsze jest ten komfort że z Teslą stracicie mniej czasu na postoje i ładowanie.


Wybraliśmy dla siebie tą bardziej komfortową opcję.



To chyba główne powody naszej decyzji - dobry timing, sporo rabatu, sporo udogodnień, nowe auto, redukcja kosztów. Jak to się sprawdzi w praniu to zobaczymy, póki co przyzwyczajamy się do naszego mobilka i będziemy testować jego możliwości "w praniu" : ) Cheers.





Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page