top of page

US RoadTrip - jedziemy na przygodÄ™!



Dzikie bezdroża, piękne widoki, klimat westernu, ciekawi ludzie, spanie pod gołym niebem, poranna kawa na ogniu, hiking, campingi i mnóstwo innych przygód - na to liczymy podczas naszego nadchodzącego road trip po Stanach! Zdecydowaliśmy się - wsiadamy do auta i lecimy tym "hajłejem" przed siebie! To pierwsza przygoda tego typu w naszym życiu, pierwsza na taką skalę, więc ekscytacja miesza się z przerażeniem, ale i tak nie możemy się doczekać! Let's hit the road !


Now it's a good time !


Może pora taka sobie, może za dużo kombinacji w tym roku, a bo to wirus, a to znowu obostrzenia, a to pozamykane to i tamto. Yada, yada, yada - już raz dostaliśmy nauczkę, że odkładanie na później może być kiepskie w skutkach dlatego tym razem wkraczamy do akcji z buta :) Zorganizowaliśmy się raptem w tydzień, padła decyzja i nie ma już odwrotu!


Nigdy jeszcze tak daleko, nigdy jeszcze w taki sposób, no i rzecz jasna po zupełnie nowych miejscach - tak w skrócie można opisać nasz wyjazd. Jesteśmy totalnymi żółtodziobami w temacie road trips, ale kiedyś trzeba przeżyć ten pierwszy raz i przekonać się czym smakuje legenda takich podróży. Cieszymy się niezmiernie, że ten plan, marzenie, które gdzieś tam tliło się w głowie przez lata w końcu stanie się faktem. Ależ to będzie przygoda!!


When? Where? What?


Nasz plan na przejazd jest generalnie dość luźny i sprecyzowany jedynie na poziomie podstawowym. Nie chcemy się spieszyć, przelatywać przez miejsca jak perszing tylko dla odhaczenia konkretnej atrakcji, chcemy nacieszyć się wolnością, swobodą, odkrywać kolejne regiony, słuchać instynktu, popełniać małe błędy, zawracać na trasie i zaspokajać ciekawość. Najważniejsza sprawa to uczynić z tej wyprawy mega pozytywny czas :)


Naszym celem głównym jest przejechanie ze wschodniego wybrzeża USA pod Wielki Kanion w Arizonie. Po drodze zaznaczyliśmy kilka punktów orientacyjnych, wybranych głównie według kryterium rozsądnej ilości czasu spędzonego za kółkiem każdego dnia i ewentualnych noclegów. Pierwsza część trasy prezentuje się zatem następująco:



33 godziny za kółkiem, 2182 mile dróg, 11 stanów, przepiękna sprawa. Ruszamy z domu w stronę Atlanty, gdzie zamierzamy przespacerować downtown i przekimać pierwszą noc. No i jeszcze nie mieliśmy przyjemności być w stanie Georgia. Następnie przez Hunstville w Alabamie lecimy do Missisipi, a stamtąd prosto do Memphis. Kolejny stop, kolejne stany zwiedzone. Z Memphis kierujemy się prosto do Oklahomy gdzie zamierzamy odwiedzić rezerwat Cherokee Nation, a potem zatrzymać się w Tulsie. Tam też planujemy spędzić wieczór i noc w dobrym towarzystwie, bo tak się składa, że mamy kogo odwiedzić :) Tutaj też rozegra się dyskusja na temat tego, kiedy z Tulsy będziemy w stanie ruszyć dalej... ;D Jak już się wygrzebiemy to wpadamy na Route66 i w nawigację wbijamy Amarillo Texas, gdzie podobno serwują największe steki w Ameryce. Mnie nie trzeba dwa razy powtarzać takich rzeczy... Z Teksasu kierujemy się do Nowego Meksyku i parkujemy w Albuquerque żeby poczuć klimat kultowego Breaking Bad i wypić sławnego Schraderbräu! A tak serio - podobno to bardzo ładne miasto i warto się tam zatrzymać. Stamtąd ostatni odcinek pierwszej części trasy i kierujemy się do Arizony, konkretnie w okolice Wielkiego Kanionu, wstępnie Flagstaff, ale coś nam mówi, że być może będziemy bliżej Sedony, we'll see. I tutaj przemyślimy co dalej. Na miejscu mamy sporo do zobaczenia i potrzebujemy trochę czasu żeby w spokoju pokrążyć po okolicy.


Droga powrotna ma kilka wariantów, ale najbardziej prawdopodobny jest ten oto szkic:



45 godzin, 2948km ... zaraz zaraz, skąd te dodatkowe 800mil i 12 godzin?! To będzie wymagało dodatkowego pit-stop z naprawdę porządnym burgerem! Ruszamy do Salt Lake City, żeby zobaczyć gdzie skakał Małysz w 2002. Stamtąd mapy wskazywać będą trasę do Denver w Kolorado. Podobno to najlepsze miasto do życia w całych Stanach - przekonamy się! Po tymże audycie ruszymy w stronę stanu Nebraska - najpierw Scottsbluff (opcjonalnie), potem historyczna Omaha. Następne na tapecie miasto dwóch stanów - Kansas City, a parę godzin później spróbujemy poczuć bluesa w St. Louis. Na koniec serwowany będzie epizod w stanie Kentucky, przystanek w Wirginii Zachodniej i jesteśmy z powrotem - home sweet home!


Tak wygląda wstępny szacunek trasy, a co wyjdzie w praniu to zobaczymy - niech to będzie piękną niespodzianką! Na cały ten spektakl na drodze przeznaczamy około 3 tygodni więc mamy nadzieję, że to wystarczająco dużo czasu, żeby na spokojnie wszystko ogarnąć. Ma być fun, ma być nieprzewidywanie, ma nas korcić żeby zjeżdżać z autostrad i uderzać w lokalne drogi, poznawać kulturę, nowych ludzi, ciekawe historie. Jak wspomniałem na wstępie, chcemy poczuć odrobinę wolności i dobrze zapamiętać ten wyjazd, dlatego nie pakujemy go w atrakcje po sam kurek a jedynie rzucamy na mapę kilka punktów orientacyjnych. Reszta sama się rozwiąże.


Your feedback


Część z Was ma zapewne takie przygody za sobą. Zawsze liczymy na Wasze wsparcie więc piszcie co myślicie, jakie macie wskazówki, przed czym przestrzegacie i co powinniśmy zobaczyć po drodze! A my będziemy dzielić się z Wami wrażeniami z tej przygody życia. Do usłyszenia z trasy! Adieu!


Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page