Północna Karolina budzi pozytywne emocje, a powodem tego jest rzecz jasna piękna pogoda oraz jej mieszkańcy - uśmiechnięci, życzliwi, uprzejmi itd. Powiedzieć, że przyjemnie z nimi obcować to jak nie powiedzieć nic. Obserwując ich przyzwyczajenia wyciągamy wnioski, które nierzadko są interesujące. Uważamy, że ich dystans do pewnych spraw i zdrowy balans życiowy powinny nam wszystkim posłużyć za przykłady.
Co takiego sprawia, że mieszkańcy Północnej Karoliny są tak pozytywnie naładowani?
Przede wszystkim myślimy, że istnieje zasadnicza różnica w mentalności pomiędzy tym co obserwowaliśmy we Wrocławiu a co obserwujemy w Morrisville. Wydaje nam się, że młodzi ludzie w Polsce są super ambitni, głodni sukcesów, zdobywania szczytów i życia na poziomie. Na pierwszy rzut oka brzmi pięknie i szlachetnie, c'nie? Wielu z naszych rówieśników pamięta dzieciństwo i realia postkomunistyczne i walczy o lepsze życie dla siebie i swojej rodziny. Jest to zrozumiałe, ale twierdzimy też, że w dobie pojawienia się światowych korporacji w kraju proces ten jest zupełnie poza kontrolą. Doba jest dla nas za krótka, obowiązków za dużo, weekendy za krótkie, zmęczenie wręcz chroniczne, ale my wciąż brniemy do przodu mając nadzieję, że pewnego dnia odpoczniemy. Tymczasem po drugiej stronie świata ludzie żyją na spokojnie, zadowoleni z siebie i życia, skupieni na zupełnie innych priorytetach. I to wszystko w obliczu faktu, że na zdrowy rozsądek możliwości rozwoju po tej stronie świata są zwyczajnie większe.
Kiedy myślimy o naszym dotychczasowym biegu z odrąbanymi głowami czujemy, że straciliśmy kilka lat życia, które minęły bezpowrotnie, nie miały żadnej historii, były pustym przebiegiem. Gdybyśmy mieli inne wzory wokół siebie być może bylibyśmy w stanie ocknąć się z tego szalonego pędu, ale jest jak jest, powtarzane latami nawyki już nawet nie proszą o uwagę w głowie, po prostu zajmują nam dzień i sprawiają, że od czasu do czasu stwierdzamy "k*rwa, ale ten czas leci, a ja nic nie zrobiłem w życiu". I cyk, trzeba zapić gorzki posmak poczucia nonsensu...
No więc co zapewne poradziłby nam mieszkaniec NC, żeby w życiu pojawiła się radość?
1) Szanuj ludzi wokół siebie - fenomenalna sprawa kiedy patrzy się na to jak Amerykanie szanują siebie nawzajem i ile może znaczyć silne społeczeństwo. Serdeczne przywitania czy chociażby szeroki uśmiech w Twoją stronę bez powodu to codzienność na ulicach. W ich otoczeniu nie poczujesz się obco czy dziwnie, oni Cię zauważą, zagadają, rzucą dowcipem. Krótko podsumowując - warto udowadniać sobie obustronny szacunek aniżeli wrogo spoglądać i bez słowa mijać, prowadząc ciche wojny psychologiczne.
2) Spotkania z bliskimi - każda pora dnia jest świetną okazją, żeby chociaż zamienić kilka słów "face to face", praca nie jest żadną wymówką. Można skoczyć na lunch, spotkać się po pracy, zdzwonić i umówić. Nie widziałeś kogoś dawno? Zadzwoń. I proszę, nie mów, że ten ktoś też mógł zadzwonić. Robisz to dla siebie. Nie zamykaj się w domu, nie zawalaj się obowiązkami tylko wyluzuj się w towarzystwie. To jest właśnie to, że my po pracy mamy jeszcze swoje "prace", które zjadają nam całe wolny czas. Nie mówimy, że to źle, mówimy tylko, że wypadałoby zachować balans.
3) bądź członkiem wspólnoty - nieważne co to jest, grupa kościelna, klub piłkarski, koło łowieckie czy forum rowerowe, znajdź ludzi podobnych do siebie i dziel się pasją z nimi. Spotkaj ich twarzą w twarz, pojedź na zlot, pójdź na imprezkę zapoznawczą, dyskutuj wśród swoich ile tylko się da. To jest zawsze dobry sposób na lepsze samopoczucie.
Tutaj widzimy ciekawy kontrast pomiędzy Polską a USA. Amerykanie utożsamiają się dosłownie ze wszystkim dookoła, dlatego każdy mały sklepik, biznes, restauracja czy kawiarnia oprócz tego co stanowi trzon ich biznesu sprzedaje "brandowe" produkty - koszulki, czapki, kubki, flagi, torby i wszystko inne na co można nadrukować własne logo. I Amerykanie to kupują - czy to w ramach deklaracji przynależności czy ukłonu w stronę właścicieli lokalu za atmosferę, klimat czy obsługę klienta. No i oczywiście wyobraźcie sobie co się dzieje jak dwóch Amerykanów spotyka się na ulicy w koszulce z tej samej malutkiej kawiarni na uboczu ... :) Świetna sprawa.
4) żyj teraz człowieku - to jest coś co nam osobiście ciężko było przeskoczyć i dopiero po dłuższym czasie pękła tama awersji do takiego podejścia. Jak wspomnieliśmy wcześniej, wydaje nam się, że młodzi (chociaż nie tylko) Polacy są aż nadto ambitni i całe swoje życie poświęcają obowiązkom w myśl tego, że odpoczniesz "po śmierci". Nie, nieprawda, zajedziesz się, wypalisz, sfrustrujesz, wkurzysz, obwinisz przy tym cały świat i stracisz ochotę na cokolwiek. Zdrowy balans musi zostać zachowany choćby nie wiadomo co. W życiu non stop na robocie jest jak w kiepskim korpo - zarzucą Cię obowiązkami dla 5 osób mówiąc że to "multitasking", wpuszczą do głowy truciznę w postaci stwierdzeń takich jak "musisz być ambitny", "jak Ty nie dasz rady ktoś inny Cię wyprzedzi", "pracuj ciężko na swój sukces" i inne bzdury. One wycisną z Ciebie wszystkie soki, a jak po 3 latach wypalisz się zawodowo, to wymienią Cię na kogoś innego. Czas to jedyna rzecz, którą nieustannie tracisz a nie zyskujesz. To Twój najcenniejszy zasób. Jeżeli myślisz , że masz go jeszcze w brud to możesz kiedyś boleśnie się zaskoczyć. Oby nie, życzymy Ci wszystkiego co najlepsze, ale pomyśl o tym teraz.
5) Spełniaj marzenia - wiem, że tutaj dolary i że może łatwiej, ale machina musi być w biegu. Zapytaj siebie po co pracujesz i jakie marzenia chciałbyś spełnić. Jeżeli nie znasz odpowiedzi na obydwa pytania to masz kurde problem! Amerykanie uwielbiają spełniać marzenia - te wielkie i te małe. Dla nich praca jest środkiem do ich osiągnięcia, drogą do celu, dlatego robią swoje i nagradzają się co jakiś czas, a to pozwala im trzymać zdrowy balans w życiu. Tak, wiemy, niektórzy przeginają i kręcą się w nieskończonym kręgu kredytów, jak wszędzie. Chodzi o szalone ale jednocześnie rozsądne decyzje. Jeżeli ten iPhone za cztery koła jest czymś co bardzo chciałbyś mieć to odłóż na niego i kup bez wyrzutów sumienia kiedy przyjdzie ten moment. A jak ktoś będzie Ci gadał, że Cię porąbało - uśmiechnij się i powiedz "not your business".
Mamy nadzieję, że obserwacje życia w Północnej Karolinie i płynące z tego wnioski przydadzą się Wam i pomogą wprowadzić więcej radości i harmonii do życia, jeżeli czujecie, że czasami w tych kwestiach pojawia się pustka. Robotami nie jesteśmy, żyć musimy, zatrzymajmy się na chwilę i pomyślmy czy nasze dni mają jakąś historię i czy nasze marzenia nie zostały czasem zamknięte pod kluczem w szafce "bo inni powiedzą że jestem nienormalny". Za każdym razem kiedy my odrywamy się od starych przyzwyczajeń czujemy napływ błogiej myśli, że "to jest życie". I nie chodzi już o szczytowe momenty jak ten, kiedy kupiliśmy samochód marzeń. Czasami to kawa w środku dnia gdzieś na słońcu czy przejażdżka w miejsce, które nie jest częścią naszej codziennej rutyny. Momentami to samopoczucie jest wręcz zabawne, ale daje do myślenia, że to wcale nie jest tak daleko. Sprawdźcie sami ;)
Wszystkiego dobrego!
Comments